8.
Weszłam na cmentarz, nie lubiłam strasznie tam
chodzić. Zawsze było cicho i może niektórzy lubili takie miejsca, ale ja
patrząc na te pomniki wyobrażałam sobie jak dana osoba zginęła, albo jak
cierpiała rodzina. Pewnie tak samo, lub podobnie jak teraz ja. Jednak to, że
nie lubię tego miejsca nie spowodowało, że przestałam odwiedzać mamę. Wręcz
przeciwnie przychodziłam tu codziennie.
- Cześć mamusiu, kocham cię bardzo – powiedziałam
kładąc czerwoną różę na jej pomniku – dlaczego spotkało to ciebie, nie mogłaś
uważać? Tak bardzo za tobą tęsknie – wiedziałam, że nie mogę z nią rozmawiać,
ale również wiedziałam, że mnie słucha – widzisz i zapomniałam opowiedzieć ci,
co mnie spotkało tamtego dnia. Poznałam Sebastiana, który do tej pory piszę do
mnie i chyba mu zależy na naszej znajomości, nie wiem czemu, bo wiesz jaka
jestem brzydka – zaśmiałam się pod nosem – ciągle ci to wypominałam, że to
twoja wina. Ale najważniejsze to patrzeć sercem a nie oczami, powtarzałaś mi to
zawsze – zapaliłam znicz i usiadłam na ławce – a w domu jest strasznie cicho,
ale daję sobie radę. Szukam pracy, a dziś poszłam do szkoły. Próbuje normalnie
żyć bez ciebie, chodź jest tak ciężko.
- Na pewno jest ci ciężko – z za pleców usłyszałam
męski znajomy głos. Ze strachu, aż podskoczyłam na ławce – przepraszam nie
chciałem cię wystraszyć.
- Sebastian, co ty tu robisz? – spytałam, kiedy
chłopak usiadł obok mnie.
- poznałem Alicję, twoją przyjaciółkę. Martwiłem się o
ciebie, ona również, nie wiedziała jak ma ci pomóc – w oczach stanęły mi
ponownie łzy.
- Przykro mi Lidka, naprawdę. Wiem, że się nie znamy i
pewnie nie masz ochoty na żadne związki. Ale to spotkanie, wtedy rano to nie był
przypadek, zobaczyłem cię wcześniej i już od dawna mi się spodobałaś – cały
czas mówił, a ja słuchałam uważnie – twoja mama miała rację „najważniejsze
patrzeć sercem, a nie oczami” – zacytował.
- Długo już tu jesteś? – spytałam trochę rozpogodzona
niż wcześniej.
- Wystarczająco długo, ale muszę ci coś ważnego
powiedzieć – zaczął nieśmiało.
- Słucham – odezwałam się patrząc na niego, chociaż
czułam jak lecą mi łzy.
- Nie wiem, kto ci naopowiadał głupot – dotknął mojego
policzka i otarł je – że jesteś brzydka. Ale ten ktoś albo ci zazdrościł urody
albo kłamał. Jesteś śliczna i jestem pewien, że twoja mama też tak uważała.
- Kocham cię – zwróciłam się do mamy – i jestem pewna,
że wybaczysz mi jak pójdę na herbatę z Sebastianem – dodałam uśmiechając się do
kolegi. Zawiał wiatr, który rozplątał moje włosy z koka.
- Też cię kocham córciu – usłyszałam szept mamy, gdy
odchodziliśmy – Jestem z ciebie dumna.
Uśmiechnęłam się i złapałam Sebastiana za rękę.