~~
Ferie minęły w szybkim tępię. Niestety przez ten czas nie udało mi się
spotkać z Matem, jednak utrzymywaliśmy kontakt pisemny. Bałam się trochę
zobaczyć go po długiej przerwie, ale jednocześnie nie mogłam się już doczekać.
Z każdym dniem lubiłam go coraz bardziej. Czekałam tylko na jego wiadomość, a
nie pisał zbyt często. Zazwyczaj po dwudziestej drugiej mogłam spodziewać się
od niego esemesa. Byłam raczej przyzwyczajona do pisania całodobowego. Z innymi chłopakami wisiałam wręcz
na telefonie. A Mat jest inny. Mimo tego, że ma duże powodzenie oraz jest
popularny w całej szkole, to ani trochę nie przypomina współczesnego chama,
którym zależy tylko, aby zaliczyć dziewczynę, złamać jej serce i odejść. Przez
ten czas, jaki dane mi było go poznać, interesował mnie jeszcze bardziej.
Z takim nastawieniem poszłam do szkoły po dwutygodniowej przerwie. Z
uśmiechem na twarzy przekroczyłam drzwi budynku w towarzystwie April i Sue. Przez
całą drogę słuchałam opowieści o niezwykłym wyjeździe koleżanek do Francji na narty. Wspominałam tylko
o pobycie w Nowym Orleanie, jednak obie mnie przegadały. Na korytarzu spotkałam
Mata w towarzystwie kolegów. Pomachał mi tylko i wrócił do rozmowy.
Zmarkotniałam, nie wiedziałam czy wstydzi się mnie, czy co tam innego nie
pozwala mu ze mną porozmawiać. W sumie, co się dziwić, jestem
jedenastoklasistką, chudą, rudą, małolatą, która wiąże zbyt dużo nadziei z
gwiazdą siatkówki. Przecież on ma takich słodkich idiotek na pęczki,
Westchnęłam smutno podchodząc do szafki.
- Co jest? Stało się coś? – spytała
April.
- Ech, nic – uśmiechnęłam się blado – po
prostu za dużo myślę.
Nie pociągnęła dalej tematu. Zabrałam z
szafki książki i udałyśmy się na angielski.
~~
Zabierając się z powrotem z April do domu, poczułam jak ktoś szarpnął
mnie za łokieć. Oburzona postępowaniem nieznajomego osobnika, odwróciłam się i
zobaczyłam uśmiechniętego Mata.
- No cześć – zagadnął.
- Hej – powiedziałam nieśmiało,
poprawiając płaszcz.
- Przyszedłem spytać czy nie wybrałabyś
się ze mną na spacer – zaproponował rumieniąc się na policzkach.
Spojrzałam przepraszająco na April, ta
jednak uśmiechnęła się.
- Naprawdę nie masz nic przeciwko? –
szepnęłam jej na ucho.
- Cos Ty, idź – wyszczerzyła się i sobie
poszła, tak po prostu.
Zarzuciłam plecak na ramię i ruszyliśmy do parku. Miasto okryte było
śniegiem, co normalne w lutym. Nadal w zimowym płaszczyku, kozakach i ciepłej
czapce, szliśmy razem w stronę Hyde Parku. Z początku milczeliśmy oboje, jednak
zdecydowałam się przerwać tą niezręczną ciszę i opowiedziałam mu o moim
pobycie w Nowym Orleanie. Gadając jak na
jęta, nie zauważyłam śliskiej powierzchni na chodniku i wywinęłam tak zwanego
orła. Obiłam sobie pupę i prawe udo, Mat pomógł mi się podnieść ukrywając
nieudolnie rozbawienie. Z początku czułam się głupio, jednak i mnie dopadł
śmiech. Wtedy pod wpływem chwili wepchnęłam go w wielką śnieżną zaspę,
która prawie cała go okryła. Kiedy próbowałam podać mu swoją pomocną dłoń,
odwdzięczył się mi i
pociągnął do siebie, wtedy i ja się przewróciłam tonąc w lodowatym
śniegu. Leżeliśmy przez chwilę obok siebie, z uśmiechem na
twarzach, czerwonymi policzkami i z chłodnym oddechem, ale w końcu zaczęłam
drżeć z zimna, a zęby nieatrakcyjnie
zgrzytały. Chciałam się podnieść, jednak Mat mnie ubiegł, wstał w mgnieniu oka
i pomógł mi podnieść się z białego puchu. Wtedy zauważyłam, że nie ma na sobie
żadnej kurtki, tylko grubszy sweterek w paski, a szyje otuloną ciepłym
szalikiem. Spojrzałam w jego niebieskie rozbawione tęczówki i uśmiechnęłam się do niego słodko, żeby nie
wyjść na większą idiotkę, niż wyszłam przed chwilą.
- Co powiesz na ciepłą czekoladę i ciastko?
– zagadnął niespodziewanie.
Powstrzymując zgrzyt, który i tak nie
pozwalał mi nic powiedzieć, pokiwałam głową i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Wtedy złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy do jednej z ciepłych kawiarni.
Zapadł wieczór, a my musieliśmy wracać do domu, zapłacił za nas i podał
mi płaszcz. Założyłam czapkę i przygotowałam się na zimno czekające na mnie za
drzwiami. Wychodząc z budynku powoli kierowałam się w stronę mojego domu,
jednak Mat złapał mnie za rękę, dając trochę ciepła i zaproponował, że mnie
odprowadzi.
~~
Wchodząc do domu, szybko zamknęłam za sobą mróz i przytuliłam się do
ściany ociekając ze szczęścia. Spojrzałam na dłoń, którą przed chwilą trzymał
Mat, a w głowie miałam całe popołudnie.
- Hej kochanie, co tak późno wróciłaś?
Z salonu dobiegł głos mojej mamy,
otrzepałam się ze wspomnień, wzięłam trzy długie wdechy i zaczęłam się
rozbierać.
- Wiesz mamo, skończyliśmy trochę
później a na dworze było strasznie zimno, więc z April postanowiłyśmy iść na
czekoladę i tak się zagadałyśmy… - trajkotałam jak najęta.
- To widzę, że wypadł się udał –
powiedziała, kiedy wkroczyłam do pokoju i zauważyła mój szeroki uśmiech.
- Nawet bardzo - podsumowałam, nic
więcej nie zdradzając, bo szczerze nie wiedziałam, co dalej powiedzieć, więc
podeszłam tylko i ucałowałam ją w policzek, poczym udałam się do swojego
pokoju. Wchodząc na piętro, poczułam wibrację w kieszeni, ale wiadomość
odczytałam zamknięta w swoim pokoju, abym mogła się w samotności nacieszyć
dzisiejszym dniem.
Uwaliłam się na łóżku i przyłożyłam twarz do poduszki, poleżałam tak
kilka minut póki mogłam jeszcze czym oddychać. Przypomniało mi się o esemesie,
więc podniosłam się i przysiadłam na parapecie, wyjmując telefon, oczywiście
wiedziałam, że Mat jest nadawcą, więc moje podekscytowanie było jeszcze
większe. Wcisnęłam, więc odczytaj i ku moim oczom ukazał się napis:
Dziękuję
za dzisiejszy dzień
Szybko odpisałam i popatrzyłam w noc za
oknem, płatki śniegu obijały się o cegłę i układały się lekko do snu, wtedy i
ja poczułam senność na powiekach. Pozwoliłam sobie rozciągnąć nogi i przyłożyłam głowę do
ściany, i tak w pełni szczęśliwa zasnęłam z uśmiechem na ustach.
Hej!
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga jakoś przez przypadek. Przeczytałam te notkę i zaciekawiona cofnęłam się do samego początku opowiadania. Zaczęłam czytać. Nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam wszytko. Bardzo fajnie piszesz. Zaciekawiłam się tak, bo też uwielbiam pisać. Pisze różne rzeczy. Jak dotąd w internecie pojawiło się tylko jedno z moich opowiadań, większość z nich jest na papierze. Najbardziej jednak lubię pisać o swoich uczuciach, dlatego prócz moich opowiadań wyżywam się twórczo o tutaj : http://by-truskaweczka.blogspot.com/ .
Ale nie o tym chciałam pisać.
Bardzo lubię czytać, szczególnie jak mnie coś zaciekawi. A twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. Czytając poszczególne części zauważyłam, że nie masz wielu komentujących, a właściwie żadnych. Szkoda. Bo na prawdę fajnie piszesz.
Ale jeszcze nic straconego. Ja w każdym razie bardzo chętnie będę dalej śledziła losy Emily. Dodam Cię to kręgów, może będziesz w stanie jakoś mnie informować o nowych postach, czy coś. Pozdro
Truskaweczka:***