czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 18


~~

     Ferie minęły w szybkim tępię. Niestety przez ten czas nie udało mi się spotkać z Matem, jednak utrzymywaliśmy kontakt pisemny. Bałam się trochę zobaczyć go po długiej przerwie, ale jednocześnie nie mogłam się już doczekać. Z każdym dniem lubiłam go coraz bardziej. Czekałam tylko na jego wiadomość, a nie pisał zbyt często. Zazwyczaj po dwudziestej drugiej mogłam spodziewać się od niego esemesa. Byłam raczej przyzwyczajona do pisania całodobowego. Z innymi chłopakami wisiałam wręcz na telefonie. A Mat jest inny. Mimo tego, że ma duże powodzenie oraz jest popularny w całej szkole, to ani trochę nie przypomina współczesnego chama, którym zależy tylko, aby zaliczyć dziewczynę, złamać jej serce i odejść. Przez ten czas, jaki dane mi było go poznać, interesował mnie jeszcze bardziej.
   Z takim nastawieniem poszłam do szkoły po dwutygodniowej przerwie. Z uśmiechem na twarzy przekroczyłam drzwi budynku w towarzystwie April i Sue. Przez całą drogę słuchałam opowieści o niezwykłym wyjeździe koleżanek do Francji na narty. Wspominałam tylko o pobycie w Nowym Orleanie, jednak obie mnie przegadały. Na korytarzu spotkałam Mata w towarzystwie kolegów. Pomachał mi tylko i wrócił do rozmowy. Zmarkotniałam, nie wiedziałam czy wstydzi się mnie, czy co tam innego nie pozwala mu ze mną porozmawiać. W sumie, co się dziwić, jestem jedenastoklasistką, chudą, rudą, małolatą, która wiąże zbyt dużo nadziei z gwiazdą siatkówki. Przecież on ma takich słodkich idiotek na pęczki, Westchnęłam smutno podchodząc do szafki.
- Co jest? Stało się coś? – spytała April.
- Ech, nic – uśmiechnęłam się blado – po prostu za dużo myślę.
Nie pociągnęła dalej tematu. Zabrałam z szafki książki i udałyśmy się na angielski.

~~


   Zabierając się z powrotem z April do domu, poczułam jak ktoś szarpnął mnie za łokieć. Oburzona postępowaniem nieznajomego osobnika, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Mata.
- No cześć – zagadnął.
- Hej – powiedziałam nieśmiało, poprawiając płaszcz.
- Przyszedłem spytać czy nie wybrałabyś się ze mną na spacer – zaproponował rumieniąc się na policzkach.
Spojrzałam przepraszająco na April, ta jednak uśmiechnęła się.
- Naprawdę nie masz nic przeciwko? – szepnęłam jej na ucho.
- Cos Ty, idź – wyszczerzyła się i sobie poszła, tak po prostu.
   Zarzuciłam plecak na ramię i ruszyliśmy do parku. Miasto okryte było śniegiem, co normalne w lutym. Nadal w zimowym płaszczyku, kozakach i ciepłej czapce, szliśmy razem w stronę Hyde Parku. Z początku milczeliśmy oboje, jednak zdecydowałam się przerwać tą niezręczną ciszę i opowiedziałam mu o moim pobycie  w Nowym Orleanie. Gadając jak na jęta, nie zauważyłam śliskiej powierzchni na chodniku i wywinęłam tak zwanego orła. Obiłam sobie pupę i prawe udo, Mat pomógł mi się podnieść ukrywając nieudolnie rozbawienie. Z początku czułam się głupio, jednak i mnie dopadł śmiech. Wtedy pod wpływem chwili wepchnęłam go w wielką śnieżną zaspę, która prawie cała go okryła. Kiedy próbowałam podać mu swoją pomocną dłoń, odwdzięczył się mi i pociągnął do siebie, wtedy i ja się przewróciłam tonąc w lodowatym śniegu. Leżeliśmy przez chwilę obok siebie, z uśmiechem na twarzach, czerwonymi policzkami i z chłodnym oddechem, ale w końcu zaczęłam drżeć z zimna, a zęby  nieatrakcyjnie zgrzytały. Chciałam się podnieść, jednak Mat mnie ubiegł, wstał w mgnieniu oka i pomógł mi podnieść się z białego puchu. Wtedy zauważyłam, że nie ma na sobie żadnej kurtki, tylko grubszy sweterek w paski, a szyje otuloną ciepłym szalikiem. Spojrzałam w jego niebieskie rozbawione tęczówki  i uśmiechnęłam się do niego słodko, żeby nie wyjść na większą idiotkę, niż wyszłam przed chwilą.
- Co powiesz na ciepłą czekoladę i ciastko? – zagadnął niespodziewanie.
Powstrzymując zgrzyt, który i tak nie pozwalał mi nic powiedzieć, pokiwałam głową i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Wtedy złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy do jednej z ciepłych kawiarni.
     Zapadł wieczór, a my musieliśmy wracać do domu, zapłacił za nas i podał mi płaszcz. Założyłam czapkę i przygotowałam się na zimno czekające na mnie za drzwiami. Wychodząc z budynku powoli kierowałam się w stronę mojego domu, jednak Mat złapał mnie za rękę, dając trochę ciepła i zaproponował, że mnie odprowadzi.

~~

      Wchodząc do domu, szybko zamknęłam za sobą mróz i przytuliłam się do ściany ociekając ze szczęścia. Spojrzałam na dłoń, którą przed chwilą trzymał Mat, a w głowie miałam całe popołudnie.
- Hej kochanie, co tak późno wróciłaś?
Z salonu dobiegł głos mojej mamy, otrzepałam się ze wspomnień, wzięłam trzy długie wdechy i zaczęłam się rozbierać.
- Wiesz mamo, skończyliśmy trochę później a na dworze było strasznie zimno, więc z April postanowiłyśmy iść na czekoladę i tak się zagadałyśmy… - trajkotałam jak najęta.
- To widzę, że wypadł się udał – powiedziała, kiedy wkroczyłam do pokoju i zauważyła mój szeroki uśmiech.
- Nawet bardzo - podsumowałam, nic więcej nie zdradzając, bo szczerze nie wiedziałam, co dalej powiedzieć, więc podeszłam tylko i ucałowałam ją w policzek, poczym udałam się do swojego pokoju. Wchodząc na piętro, poczułam wibrację w kieszeni, ale wiadomość odczytałam zamknięta w swoim pokoju, abym mogła się w samotności nacieszyć dzisiejszym dniem.
     Uwaliłam się na łóżku i przyłożyłam twarz do poduszki, poleżałam tak kilka minut póki mogłam jeszcze czym oddychać. Przypomniało mi się o esemesie, więc podniosłam się i przysiadłam na parapecie, wyjmując telefon, oczywiście wiedziałam, że Mat jest nadawcą, więc moje podekscytowanie było jeszcze większe. Wcisnęłam, więc odczytaj i ku moim oczom ukazał się napis:

Dziękuję za dzisiejszy dzień

Szybko odpisałam i popatrzyłam w noc za oknem, płatki śniegu obijały się o cegłę i układały się lekko do snu, wtedy i ja poczułam senność na powiekach. Pozwoliłam sobie rozciągnąć nogi i przyłożyłam głowę do ściany, i tak w pełni szczęśliwa zasnęłam z uśmiechem na ustach.

1 komentarz:

  1. Hej!
    Znalazłam twojego bloga jakoś przez przypadek. Przeczytałam te notkę i zaciekawiona cofnęłam się do samego początku opowiadania. Zaczęłam czytać. Nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam wszytko. Bardzo fajnie piszesz. Zaciekawiłam się tak, bo też uwielbiam pisać. Pisze różne rzeczy. Jak dotąd w internecie pojawiło się tylko jedno z moich opowiadań, większość z nich jest na papierze. Najbardziej jednak lubię pisać o swoich uczuciach, dlatego prócz moich opowiadań wyżywam się twórczo o tutaj : http://by-truskaweczka.blogspot.com/ .
    Ale nie o tym chciałam pisać.
    Bardzo lubię czytać, szczególnie jak mnie coś zaciekawi. A twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. Czytając poszczególne części zauważyłam, że nie masz wielu komentujących, a właściwie żadnych. Szkoda. Bo na prawdę fajnie piszesz.
    Ale jeszcze nic straconego. Ja w każdym razie bardzo chętnie będę dalej śledziła losy Emily. Dodam Cię to kręgów, może będziesz w stanie jakoś mnie informować o nowych postach, czy coś. Pozdro
    Truskaweczka:***

    OdpowiedzUsuń