poniedziałek, 26 listopada 2012

Mamo wróć!


7.

   W domu było cicho, odmówiłam jednak zamieszkania z przyjaciółką. Nie mogłam, musiałam sama to wszystko poukładać. Było mi bardzo ciężko, ale wreszcie pogodziłam się z utratą mamy. Tata za to codziennie do mnie dzwonił i dopytywał jak się czuję i czy nie zmieniłam zdania. Dostawałam też ciągle esemesy od Sebastiana, na które nie odpisywałam. Kamil tylko mi współczuł dowiadując się od nauczycielki plastyki. Minęły już dwa tygodnie, policja nadal nie znalazła mordercy. Postarałam się o dowód i czekałam tylko, kiedy mogę go odebrać. Zaczęłam szukać pracy, ale została szkoła. Drugi rok, nie mogłam jej zawalić mimo wydarzeń. Chociaż od czasu śmierci mamy nie pojawiłam się tam ani razu. Dzisiaj jednak postanowiłam tam pójść, ubrałam się na czarno, zabrałam potrzebne zeszyty i wyszłam z domu, zamykając go na trzy spusty. Pogoda polepszała się, stopniał śnieg zrobiło się cieplej, lecz nie dostrzegałam różnicy. Weszłam do szkoły dopiero na trzecią godzinę, nauczyciele pytali jak się czuję i dawali mi spokój na lekcjach. Denerwowało mnie to, czułam się trędowato. Chciałam chodź tutaj zapomnieć o wszystkim. Bardzo się zmieniłam, można powiedzieć, że wydoroślałam. Nie byłam już rozkapryszoną gówniarą tylko, dlaczego aż takim kosztem? Klasa bała się ze mną rozmawiać nie wiedzieli, o co mogą zapytać, czułam to. Lecz nie odepchnęli mnie tylko martwili się o mnie, a nigdy nie mogłam znaleźć z nimi normalnego języka. Jedynie z Alką od początku pierwszej klasy liceum mogłam się dogadać. Zaczynała się ostatnia lekcja, wychowanie fizyczne, na którym nie byłam wstanie ćwiczyć. Ostatnio prawie wcale nie jadłam nie mogłam nic przełknąć. Siedziałam na ławce ze słuchawkami w uszach i patrzyłam jak koleżanki grają w kosza. Chociaż i tak byłam w jakimś stopniu nieobecna. Po dzwonku ubrałam się i wszyłam z sali.
- Lila pójdziemy na herbatę? – dogoniła mnie Alka.
- Przepraszam, ale nie mam ochoty. Muszę iść do mamy – powiedziałam idąc w stronę cmentarza.
- Lidka wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz żyć dalej – skomentowała smutno przytrzymując mnie za ramię – dzisiaj może przenocujesz u mnie? – spojrzała mi głęboko w oczy.
- Dzięki Ala, pomyślę nad tym – pocałowałam ją w policzek i odeszłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz