sobota, 24 listopada 2012

Mamo wróć!


6.

Minęło parę dni…
 Dzisiaj czekał mnie smutny dzień, pogoda również była smętna. Padał deszcz i wiał chłodny wiatr, do tego po kostki miasto zasypane było śniegiem. W południe miał odbyć się pogrzeb mamy. Przyjechała babcia z Gdańska oraz przyleciał ojciec ze swoją kochanką. Zebrało się mnóstwo ludzi, lecz ja nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się teraz dzieje. Siedziałam w kościele, na pierwszej ławce obok mnie Alicja. Lecz ja wpatrywałam się w jasną dębową trumnę, wokół niej rozłożono mnóstwo kwiatów, jakby wyrastały z posadzki specjalnie dla niej.
- Mama lubiła kwiaty – powiedziałam w zadumie na głos, ale nie skierowałam tych słów do nikogo. Ala tylko mnie przytuliła.
- Lidka trzymasz się? – usłyszałam głos ojca, który właśnie zajmował miejsce obok mnie. Spojrzałam na niego i jego nową żonę, która na rękach trzymała małe dziecko.
- Jak zawsze – odpowiedziałam słabo i zaczęła się ceremonia pożegnalna.
Całą mszę myślałam o mamie, o latach z nią spędzonych, każdym jej uśmiechu i smutku czułam, że jest blisko mnie, niemal trzyma mnie za rękę i szepcze „Dasz sobie radę Lidka”. Patrzyłam na trumnę przez całą mszę dopiero, kiedy ksiądz kazał pozbierać wieńce spojrzałam na tatę. Znienawidziłam go, od kiedy nas zostawił i spłodził tamtej dziecko, z resztą jej też nienawidziłam. Lecz teraz, kiedy żegnałam się z mamą ten ostatni raz, w drodze na cmentarz złapałam go za rękę i puściłam dopiero wtedy, gdy trumnę zakrywał mokry piach. Ludzie zostawiali kwiaty obok grobu i przychodzili składać mi kondolencję. Ja już nie płakałam, byłam za to bardzo wyciszona, bezsilna. Ledwo stałam na nogach, ale nie mogłam zawieść mamy, nie chciałaby tego.
- Lidka mam dla ciebie propozycje słonko – powiedział tata.
Nie odezwałam się tylko spojrzałam na niego smutnymi oczyma trzymając przyjaciółkę za rękę.
- Chciałbym abyś poleciała ze mną i moją rodziną do Niemiec – kontynuował.
Ala lekko się zaniepokoiła, lecz milczała szykując na najgorsze.
- Dziękuję tato, ale tutaj jest moja rodzina – powiedziałam wpatrując się w grób mamy.
- To znaczy, że nie?
- Tak, dam sobie radę. Tu mam przyjaciół, nie mogę wyjechać – wyjaśniłam i odeszłam wraz z Alą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz