2.
Maszerując
do szkoły, rozgrzebywałam czubkami butów śnieg i patrzyłam na zamarznięty
chodnik. Chłodny wiatr rozwiewał moje włosy i łaskotał w policzki. Z nieba
zaczęły spadać puchate płatki śniegu i osadzać się na moim ubraniu tudzież na
chodniku, samochodach no i tak dalej. Jednak nadal uparcie gapiłam się w ziemię
i wtedy zderzyłam się i upadłam.
-
Jak ty chodzisz! – męski głos dobiegł moich uszu.
-
Ja? Spójrz na siebie! – odpowiedziałam oschle podnosząc się z lodu – Auu! Boli –
przygryzłam wargę, aby przecierpieć ból.
-
Czekaj pomogę ci – rozmówca, złapał mnie za rękę i pomógł przytrzymać
równowagę, kiedy zakręciło mi się w głowie.
Potarłam
stłuczony tyłek, odgarnęłam włosy i poczułam, że na moim nosie nie ma okularów.
Wpadłam w panikę, którą opanował chłopak podając mi je. Zachłannie wzięłam i
przetarłam.
-
Dziękuje – powiedziałam chłodno umieszczając zgubę na nosie i wtedy spojrzałam
na niego. Blond włosy spadające na zaróżowiałe od mrozu policzki, niebieskie i
bystre duże oczy, pełne i roześmiane usta – Chłopak marzenie – pomyślałam tylko
i od razu zrobiło mi się głupio, z powodu mojego zachowania – Przepraszam. To
moja wina – powiedziałam nieco milszym tonem.
-
Nic ci nie jest? – zapytał troskliwie z błyskiem w oku.
-
Oprócz stłuczonego tyłka, chyba nic – wzruszyłam ramionami – Yyy, muszę już iść,
wybacz – dodałam znudzonym głosem.
-
Sebastian – wybąknął wstydliwie jednak podał mi dłoń nadal się uśmiechając –
Wiesz tak na przyszłość, jakbyś znowu chciała się ze mną zderzyć.
Spojrzałam
na niego zdezorientowana poczym oboje wybuchneliśmy śmiechem.
-
Dobrze będę pamiętać – spojrzałam mu w oczy, nadal niedowierzając całej
sytuacji. Jednak nie zdradzałam tego, zdając sobie sprawę z mojej brzydoty.
-
LIDKA! LIDKA! – moją fascynację przerwało wołanie z drugiej strony ulicy.
-
Lidka. Ach tak cię zwą – skomentował rozbawiony.
Pacnęłam
się w twarz.
-
No to nici z mojej tajemniczości – rzuciłam i ruszyłam na drugą stronę ulicy –
Alka co ty się tak drzesz? – kiedy tylko podeszłam do mojej przyjaciółki
zaczęłam ją z miejsca opierniczać.
-
Co ty taka spięta jesteś? To przez tego chłopaka? – dała mi kuksańca i
uśmiechnęła się znacząco.
Zawstydziłam
się ignorując ból i ruszyłam do szkoły nie czekając na przyjaciółkę.
-
Oj Lidka.
-
No chodź, bo się spóźnimy – krzyknęłam z za pleców.
W
szkole pojawiłyśmy się 10 minut po dzwonku. Niemal wbiegłyśmy do klasy na
fizykę. Zdyszane zajęłyśmy szybko swoje miejsca, nauczycielka tylko spojrzała
na nas z nad dziennika. Ala rozwiązywała zadania, a ja jak zwykle szperałam w
telefonie. Zadzwonił dzwonek, a uczniowie poderwali się i opuścili
pomieszczenie. Kiedy razem z Alką zbliżyłyśmy się do wyjścia, zawołała nas
nauczycielka.
-
Dziewczęta, kolejny raz spóźniacie się na moją lekcję – powiedziała nudnie,
kiedy podeszłyśmy do jej biurka – niestety, ale będę musiała zawiadomić
dyrektora – dodała smutno, poprawiając okulary.
-
Proszę pani, przepraszamy – zaczęła Ala.
-
Alicjo przykro mi, ale nie mogę tego dłużej lekceważyć – zamknęła dziennik –
nawet nie usłyszałam żadnych wyjaśnień.
Czułam,
że Alka się denerwuje, a my za chwilę wylądujemy na dywaniku dyrektora.
-
To moja wina – odezwałam się.
-
Więc słucham – nauczycielka spojrzała na mnie surowo.
Zganiłam
siebie jednocześnie poganiając się żeby wymyślić dobrą wymówkę. Spojrzałam w
okno i wtedy mnie olśniło.
-
Niech spojrzy pani na zewnątrz – zaciekawiona zrobiła, o co poprosiłam – śnieg,
prawda? – fizyczka spojrzała na mnie oczekująco, a Ala szturchnęła mnie ze
znakiem zapytania na twarzy, mrugnęłam upewniając ją, że wiem, co robię i
zaczęłam mówić dalej – śnieg, lód, mróz i mnóstwo korków – uśmiechnęłam się
tryumfalnie – a teraz musimy już iść, gdyż zabrałyśmy pani przerwę.
Alka
zachichotała, złapałam ją za rękę i wybiegłyśmy z klasy. Kantem oka zauważyłam
poirytowanie na twarzy nauczycielki. Biegłyśmy i śmiałyśmy się jak głupie.
-
Nauczyciele kiedyś coś ci zrobią – stwierdziła Ala, kiedy przystanęłyśmy by
złapać trochę tchu.
-
Co ty nie są aż tak inteligentni – skomentowałam poprawiając śmiesznie okulary.
Alka
roześmiała się, po czym z nadmiaru wysiłku zaczęła kaszleć.
-
A co tu się dzieje? – naszą paplaninę przerwał donośny męski głos z za placów.
Obydwie
zastygłyśmy wstrzymując oddech.
-
Drogie panie nie pamiętam, abym zmienił rozkład dzwonków – odchrząknął – co
macie?
Odwróciłyśmy
się. Przełknęłam ślinę, a Ala spojrzała na mnie wystraszona.
-
Dzień dobry panie Dyrektorze – skłoniłyśmy się niemal w pas – właśnie szłyśmy
na polski, kiedy moja towarzyszka, Alicja potknęła się i upadła – zaczęłam
niewinnie.
Alka
przybrała piorunujące spojrzenie skierowane ku mojej osoby, ale za chwilę stała
się cała czerwona i opuściła głowę na dół. Wraz z dyrektorem obserwowaliśmy jej
reakcję.
-
yhm, dobrze rozumiem – pokręcił głową z zamyśleniem – proszę udać się na lekcję
– zwrócił się do mnie, po czym odwrócił i odszedł.
-
Uf. Było blisko – przetarłam czoło.
-
Może oni nie są zbyt inteligentni, ale ja tak i kiedyś cię wychłostam –
wybuchnęła poirytowana jednak wiedziałam, że żartuje.
-
Też cię kocham i przed chwilą uratowałam nam tyłki – powiedziałam dumnie i
ruszyłam w stronę klasy – mam nadzieje, że nie słyszał naszej rozmowy – dodałam
cicho.
-
Oby Lidka, oby – podsumowała moja przyjaciółka cała dygocząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz