~~
Na imprezie zjawiłyśmy się parę godzin później. Adres jak zawsze ten
sam, więc trafiłyśmy bez problemów do znajomych piłkarzy. W dodatku nawet,
jeśli miałybyśmy kłopot z dotarciem, to muzykę słychać było na kilometr. Dom
wypełniony był ludźmi, w połowie znanymi przeze mnie i moje
przyjaciółki. Z zapoznaniem reszty również nie miałyśmy najmniejszego problemu.
Organizatorem był kapitan drużyny, Lukas. Ujrzałyśmy go w towarzystwie paru
dziewczyn, więc pomachałyśmy mu, aby nie przeszkadzać w poznawaniu nowych
koleżanek. Nieoczekiwanie podszedł do nas John i przywitał się dając mi i Rose
buziaka w policzek a Alice całując namiętnie w usta.
Uśmiechnęłam się na ich widok.
- Poradzą sobie sami – powiedziałam do
Rose i odeszłyśmy w głąb domu chichocząc pod nosem.
Stałyśmy chwilę pod ścianą. Dopóki nie
usłyszałam swojej ulubionej piosenki. Wzięłam przyjaciółkę za rękę i
zaprowadziłam na parkiet, gdzie zaczęłyśmy wyginać się w rytm muzyki.
- Hej, hej! Kogo ja widzę – wykrzyczał
Kris, podchodząc w naszą stronę – Emily nas odwiedziła!
Zaczerwieniłam się troszkę, kiedy
większość twarzy spojrzało na mnie.
Gdy stał już obok nas, dorwałam go i
zaczęłam uciszać.
- Co ty wyprawiasz?!
- Witam się z Tobą – powiedział obojętnie
i pocałował mnie w usta.
- Doprawdy? – zakpiłam uśmiechając się.
- Cześć Rose – rzucił luźno odwracając
ode mnie wzrok.
- Witam.
- Wybacz, ale porwę ci na chwilę
przyjaciółkę – powiedział spoglądając na mnie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy złapał
mnie za rękę i wyciągnął w głąb parkietu.
- I jak? – zagadnął.
- Nijak – uśmiechnęłam się.
- Jej, serio pytam.
- A jak ma być? Podoba mi się, jak
zawsze Kris.
- To się cieszę – obrócił mnie kilka
razy, popisując się jak tańczy.
Gdy piosenka dobiegła końca, wróciłam do
Rose, która siedziała
w towarzystwie Alice, Johna i Patrika.
w towarzystwie Alice, Johna i Patrika.
Gołąbeczki wtuleni w siebie nawet nie
spostrzegli naszej obecności, wymieniłam znaczące spojrzenia z Rose i
postanowiłyśmy zostawić ich samych, zabierając po do drodze Patrika.
- Pysiu i co mamy zamiar robić? –
zagadnęłam do Rose, nie wiedząc dokładnie gdzie iść.
- Wiesz co? Ja to mam ochotę zapalić –
wypaliła – dawno w sumie nie miałam papierosa w ustach.
- Jakby tak popatrzeć to ja też bym
zapaliła tylko, że mamy coś? – zapytałam patrząc na nią wyczekująco.
- No właśnie nie. Chyba że… -
spojrzałyśmy niemal w tym samym czasie na Patrika.
- Tak, mam fajki. Chcecie? – przewrócił
oczami i wyjął z kieszeni paczkę – Ej ale nie tu, idziemy na balkon.
- Emily!
Odwróciłam się i zobaczyłam
zmierzającego ku nas Krisa.
Spojrzałam na Rose i Patrika, poczym
poczułam jak chłopak łapię mnie za ramie.
- No co tam? – zagadnęłam wesoło.
- Gdzie idziecie? – zapytał dysząc.
- Zapalić – wyszczerzyłam się.
- Ej weź nie pal – powiedział i spojrzał
na mnie błagalnie.
- Wybacz, ale muszę Ci odmówić –
wybełkotałam i weszłam na balkon za Rose i Patrikiem. Tuż za mną wszedł Kris.
Zapaliłyśmy i pociągnęłam
pierwszy raz od długiego czasu. Ostatnio paliłam we wakacje na imprezie
zapoznawczej z piłkarzami. Czułam jak chłodne powietrze pieści mnie po
policzkach i szyi. Byłam już trochę wstawiona, więc fakt, iż stałam w krótkim
rękawku oraz w dżinsach
był powodem do zadowolenia. Co później niemal jestem pewna odbije się na moim
zdrowiu i będę żałować swojej głupoty.
Ale póki co, to mi nie przeszkadzało.
Po niespełna dziesięciu minutach, wróciłam z powrotem na parkiet. Kris
nie dając mi spokoju zaczął wywijać razem ze mną w rytm muzyki. Niekiedy inni
chłopcy chcieli ze mną zatańczyć, jednak Kris dzielnie mnie pilnował. Z
początku nie przeszkadzało mi to, później zaczął mnie denerwować, ponieważ nie
jesteśmy parą. W końcu zauważyłam
wyginającą się niedaleko Alice z Johnem. Nie gubiąc rytmu podeszłam do niej i
zaczęłyśmy tańczyć we dwie, robiąc pokazówe chłopakom. Po chwili dotarła do nas
Rose z Patrikiem i
stworzyliśmy taneczny krąg. Zbliżając się do dziewczyn, poczułam jak Alice
łapie mnie za rękę ciągnąc za drugą Rose
i wyprowadza w cichsze miejsce.
- Słuchajcie – zagadnęła do nas obydwu,
z wielkimi oczami i
szerokim uśmiechem – tańczę sobie z Patrikiem. I tak tańczę, tańczę. Nagle…
stop muzyka i patrzę na niego przez chwilę i widzę… KURCZE PATRIK TO
NIEZŁE CIACHO.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem na
koniec jej opowieści.
- W sumie, jakby tak popatrzeć jeszcze
raz. To faktycznie jest PRZYSTOJNY – zawtórowałam jej i spojrzałam wyczekująco
na Rose.
- No macie rację.
- Więc tak sobie pomyślałam – Alice
szturchnęła mnie w bok pokazując na przyjaciółkę – że ja mam Johna, Emily ma
Mata a ty? Zakręć się koło PATRIKA – wykrzyczała i pocałowała nas w policzek.
Spojrzałam na reakcję Rose, ale szczerze
zgadzałam się z tym faktem, Patrik był niczego sobie.
- Rose, to całkiem niezły pomysł –
powiedziałam, kiedy błagalnie na mnie spojrzała, abym zaprzeczyła.
- Ej no dziewczyny żartujecie. Może i
jest, ale ja nie jestem.
Wraz z Alice przekręciłyśmy oczami.
- JESTEŚ! – wykrzyczałyśmy niemal
równocześnie. Wyjrzałyśmy za ścianki i spojrzałyśmy na chłopaków wyłapując
Patrika.
- Słuchaj, jesteś śliczna i nie wygaduj
głupot. Teraz idziesz na parkiet, podchodzisz do niego i z nim tańczysz –
powiedziałam grążąc jej śmiesznie palcem.
- Jasne młoda? – zgodziła się ze mną
Alice. Poczym widząc naburmuszoną minę Rose, wypchnęłyśmy ją na salę.
Alice spojrzała na mnie gniewnie i
zwróciła się do mnie.
- Emily, musisz coś zrobić z Krisem –
dodała z lekką powagą, ale nie chowając uśmiechu.
- No wiem – przyznałam ze skruchą –
Tylko nie wiem co.
- Porozmawiaj z nim, bo chłopak wyraźnie
na ciebie LECI! – dodała radośnie – Albo, zastanów się, bo widać, że coś między
wami jest.
- Ej, ej poprawka nami? – spojrzałam na
nią wielkimi oczami, udając zaskoczenie – Żadnymi nami, on cos chce a nie. Ja
mam Mata – powiedziałam pewnie – dobra jeszcze nie mam, ale wiesz o co mi
chodzi – dodałam spoglądając na posadzkę.
- Dobra okey, nie było tematu –
uśmiechnęła sie trzymając mnie za ramiona – to porozmawiaj z nim, że nic nie
chcesz i po kłopocie – uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Postaram się w porę go uświadomić –
dodałam pewnie.
Alice ucałowała mnie w policzek i obie
poszłyśmy na parkiet.
~~
Z imprezy wróciłyśmy o szóstej rano do mieszkania Rose. Najpierw
odwiozłyśmy Alice z Johnem do niej, bo zostawił tam samochód. Z drobinkami alkoholu w organizmie, przebrałam się w koszulkę nocną, umyłam się
i zajęłam łóżko przyjaciółki. Byłam bardzo zmęczona, więc przykładając głowę do
poduszki, niemal zasnęłam, kiedy do pokoju wróciła Rose. Usiadła na łóżku i
posiedziała trochę w milczeniu. Spojrzałam na nią jednym okiem, ale nie miałam
już siły wstać.
- Emily?! Nie śpij, no wstawaj no! –
powiedziała zrzucając ze mnie kołdrę.
- Rany, Rose co się stało? – odburknęłam
półprzytomnie przykrywając się z powrotem.
- Musimy pogadać.
- Nie możemy jutro? – zapytałam
ziewając.
- Nie.
Podniosłam się ciężko i usiadłam na
łóżku, wpółprzytomna.
- A więc, o co chodzi?
- Naprawdę uważasz, że Patrik jest
przystojny? – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Rose! – kiedy to usłyszałam, myślałam,
że spadłe z krzesła, no gdybym jeszcze na nim siedziała – I tylko o tym chcesz
pogadać? Spać matołku pogadamy jutro – rzuciłam w nią poduszką.
- Emily… no ale, jak uważasz?
Przechyliłam się i przywarłam głową do
ściany w zmęczeniu.
- Tak, jest przystojny – powiedziałam w
nadziei, że da mi spokój.
- Ale myślisz, że on by do mnie… -
dopytywała się nieśmiało.
- Nie wiem, chyba tak – przerwałam jej
ziewając i starając się nie zamykając powiek.
- No bo w sumie, to czemu by nie –
uśmiechnęła się.
- Okej fajnie. Jutro pomyślimy nad tym,
jak będziemy w pełni wypoczęte – wybełkotałam.
- No ale jak uważasz? Myślisz, że ja i
on? No, ale jestem brzydka i coś Ty, to byłoby nie możliwe.
- Możliwe – wymruczałam.
- Ale mi namieszałyście w głowie –
mówiła coraz bardziej podekscytowanym głosem - dobrze tańczy. No i przystojny
jest. A wiesz co, jak tak
mnie wypchnęłyście to sam do mnie poszedł i poprosił do tańca –
zachichotała na myśl o wspomnieniu – W sumie, co mi szkodzi? Prawda?Na chwile zdążyła zamilknąć, a ja z
powrotem osunęłam się na poduszkę. Moje powieki stawały się coraz bardziej
cięższe i cięższe, usłyszałam jak Rose znowu zaczyna trajkotać, ale ze
zmęczenia nie wiedziałam co konkretnie mówi. Skupiłam się bardziej na jej
mięciutkiej i cieplutkiej pościeli, która okalała moje ciało. W głowie szumiało
mi od alkoholu oraz głośnej muzyki. Zaczęłam wreszcie odpływać z realnego
świata i przenosić się do baśniowej krainy, kiedy…
- Emily? Jak uważasz? – odwróciła się w
moją stronę - Emily? Nie śpij lamo! – znowu pociągnęła za kołdrę.
- Rose, chodźmy spać, pogadamy jutro –
wybełkotałam sennie.
- Lapsie ty! Ja tutaj poważnie, a ty
zasypiasz – zrzędziła wsuwając się pod kołdrę.
- Dziękuję, ty też - ostatnimi siły
uniosłam się i ucałowałam ją w policzek, po czym położyłam głowę na miękkiej podusi i zasnęłam.