czwartek, 18 października 2012

Rozdział 9


~~


    Podeszłam do łóżka i sięgnęłam po nowy zestaw. Zamieniłam koszulę nocną na bluzkę i założyłam chabrowe spodnie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czerwone trampki oraz z szuflady szczotkę i gumki do włosów, które pozostawiłam na biurku. Nie miałam żadnego pomysłu na fryzurę, więc wpisałam hasło do przeglądarki internetowej i wyszukałam jakieś ciekawsze propozycje. Godziny leciały szybko, a do wyjścia pozostało mi pół godziny. Zdecydowałam się splątać je w luźnego warkocza. Nałożyłam kapelusz na głowę, spod którego wystawała ruda grzywka. Pociągnęłam usta malinowym błyszczykiem i ogarnęłam pokój. Na dole spotkałam ojca, rzuciłam mu luźne cześć, zarzuciłam płaszcz na plecy i opuściłam dom. Na dworze słychać było muzykę, idąc za nutami przeniosłam się do bliźniaka obok. Przekroczyłam próg mieszkania moich nowych koleżanek, w środku od ściany do ściany dudniła głośna muzyka. Ludzi było pełno, z trudem przepychałam się do jubilatki, aby złożyć jej życzenia.
- Ups. Przepraszam – po drodze wpadałam na wysokiego chłopaka, ubranego w ciemny T-shirt, na który zarzuconą miał niedbale koszulę.
- Eee… nic się nie stało – z zakłopotaniem dotknął czubka głowy i uśmiechnął się nieśmiało. Rozpoznałam go, jako chłopca ze stołówki, z którym wczoraj nawiązałam dość krótką konwersację. Jeszcze raz przeprosiłam i wymieniłam osobnika podążając w stronę Sue.
- Hej! Hej! Sue! – krzyknęłam, a dziewczyna uśmiechnęła się – Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin – wykrzyczałam jej do ucha w uśmiechu.
- Dzięki – odpowiedziała radośnie – i jak Ci się podoba co? Robi wrażenie –wyszczerzyła się.
- Jest fajnie – powiedziałam wesoło i dałam jej buziaka w policzek.
- Cześć Emm… - zaczepiła mnie April, miała na sobie legginsy i kremową zwiewną tunikę przepasaną czarnym cienkim paskiem, włosy upięła w kitkę na bok.
- O, hej! – przywitałam ją - wyglądasz zajebiaszczo.
- Dzięki, ty też – wzięła mnie pod rękę, tak jak byśmy szły do ślubu i udałyśmy się w głąb domu. Zajęłyśmy miejsce na kanapie w salonie. W całym domu panował półmrok, więc przed oczami miałam tańczące w rytm muzyki ciemne postacie. Podszedł do nas chłopak, uśmiechnął się  i porwał moją towarzyszkę do tańca. Niebawem puste miejsce zajęła ciemna roześmiana postać.
- Cześć, co tak sama siedzisz, nie podoba Ci się? – zagadnął.
- Hej! Impreza? Podoba – uśmiechnęłam się.
- To wspaniale! Też się dobrze bawię  – dodał z uśmiechem na ustach – Skąd jesteś – zagadnął ponownie.
- Yyy, Nowy Orlean – powiedziałam niepewnie.
- O, to sporo kilometrów – powiedział jakbym tego nie wiedziała.
- Owszem – potwierdziłam łagodnie, równie dobrze mogłabym mu pocisnąć, ale nie widziałam potrzeby, gdyż wydał mi się miły.
- To, co cię skłoniło do przyjazdu tutaj? – dodał z zaciekawieniem.
- Mój tata dostał pracę i nie miałam innego wyjścia – wypaliłam – ale bardzo mi się tutaj podoba, chociaż tęsknie za moimi przyjaciółmi, których musiałam opuścić – kontynuowałam. Chłopak nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy podeszła do niego dziewczyna i poprosiła do tańca. Uśmiechnął się tylko i zniknął razem z nią w tłumie. Mnie także porwał ktoś na parkiet. Wirowałam w rytmie, tak długo dopóki nie zaczął boleć mnie brzuch. Podziękowałam dziewczynom za zaproszenie i wróciłam do domu.


~~


       Weekend minął dość szybko, niedziele przesiedziałam w domu i korespondowałam z dziewczynami, dzieląc się wrażeniami z imprezy. Przechodząc do poniedziałku, powtórzyłam stałą już, poranną czynność i przygotowałam się do szkoły kolejny raz. Spotkałam się z April przy wejściu do collage. Było już po dzwonku i obie pędem udałyśmy się na górę. Zdyszane i wyczerpane wbiegłyśmy na angielski. Nauczyciel popatrzył na nas zdziwiony i nie przerywając wykładu wskazał nam miejsca. Cała lekcja była na temat „zagłębiania wiedzy w czasie Present Simple” uznałam, że to nudy i przez 45 minut rysowałam szlaczki na kartce, jak małe dziecko.
- Ej ! – szepnęła naglę April – i jak Ci się podobała impreza?
- Było fajnie – uśmiechnęłam się.
- Szkoda, że tak szybko się zwinęłaś – powiedziała smutno.
- No niestety, źle się czułam, ale naprawdę mi się podobało –wyszczerzyłam się jeszcze bardziej.
- Chyba nie tylko Tobie, co? – zapytała dociekliwie.
- Nie wiem, o co Ci chodzi – zaśmiałam się i wróciłam do mazania kartki.
- Wiesz – uśmiechnęła się zawadiacko – Mat z Tobą gadał.
- Kto? – udałam, że nie wiem, o czym mowa, jednak mój ton nie przekonał koleżanki.
- Więc, o czym tak gadaliście – brnęła dalej.
- W sumie to o niczym takim – uśmiechnęłam się do niej z pod kartki.
- Jasne – przewróciła komicznie oczami.
Rozmowę przerwał ,,nieoczekiwany” dzwonek – odliczany przeze mnie już około z 20 minut – ludzie poderwali się z ławek i wydostali się prędko na korytarz. Z papugowałam tą czynność i ruszyłam przed siebie razem z moją towarzyszką. Nagle przed moimi oczami wyrosła Sue.
- No cześć, maluchy – skierowała swoją wypowiedź bardziej do April niż do mnie – chodzą słuchy, że masz moją kanapkę, więc chciałabym odzyskać swoją własność – wyszczerzyła się szyderczo do siostry.
- Taa, mam… - zaburczała April i zaczęła grzebać w torbie.
- Emm, jak tam po imprezie?! – zagadnęła mnie wesoło – Rozmawiałam
z Matem, wiesz chyba, który to – spytała retorycznie, zbliżyła się do mnie bardziej i zaczęła szeptać mi do ucha, a ja mimowolnie się zaczerwieniłam – Wiesz, co powiedział? – dodała.
- No nie wiem – wybąknęłam.
- A chcesz wiedzieć? – zaczepiła.
- Mogę chcieć – wypowiedziałam znudzona.
- No okej, okej. Powiedział, że „Ta ruda chyba mnie lubi” – wyszczerzyła się i zaśmiała głupkowato.
- Aha – wypowiedziałam obojętnie, ukrywając rozczarowanie – I co związku z tym. Nie tylko ja jestem ruda, skąd wiesz, że o mnie mówił?
- Oj, no bo, po imprezie jak pomagał nam sprzątać, sam zaczął temat –kręciła – i  wypytywał się trochę o Ciebie – dodała.
- No okej, tylko skąd ta pewność, że o mnie mowa? – dopytywałam się.
- Bo jak spytałam o kogo chodzi mu konkretniej, to powiedział że o tą nową co przeniosła się i dołączyła do paczki April – wyklepała znudzonym tonem – W dodatku chyba tylko ty jesteś ruda, która zadaję się z moją siostrą. Starczy?
- Okej, teraz wierzę – powiedziałam jednak bez przekonania – Ale po co mi to mówisz?
- Ha! Bo ty jesteś sama i on też – zaśmiała się zwycięsko – i pomyślałam, że mogłabym was zeswatać – wyszczerzyła się i dodała – on jest naprawdę bardzo fajny, chyba najporządniejszy               z naszej klasy – puściła mi łobuzerskie oczko, a ja poczułam jak krew napływa mi do policzków  – To idę – złapała za kanapkę, odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie –jakie ona ma chore pomysły – pomyślałam i odprowadziłam ją wzrokiem do toalety, poczym zniknęła za białymi drzwiami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz