~~
Budzik wyrwał mnie ze snu i nakazał wstać do szkoły. Powolnie ubrałam
się, umyłam i zeszłam na dół do kuchni na śniadanie. Zjadłam croissanta z
bekonem i założyłam już zimowy płaszcz. Na dworze złapał pierwszy mróz. A moje
ukochane czarne trampki zamieniły się w cieplutkie kozaki. Zamknęłam furtkę i
udałam się do szkoły.
- Hej Emm! – poczułam jak April łapie
mnie za ramię i daje buziaka
w policzek.
w policzek.
- Hej! – powiedziałam spokojnie.
- Wreszcie piątek – wypowiadając te
słowa zmrużyła oczka jak mały kotek- A jutro impreza u Sue.
-Idziesz? – zdziwiłam się, znałam ją od
niecałych dwóch tygodni, ale zdążyłam zauważyć, że nie lubi imprez.
- Sue to moja siostra, więc mieszkamy
razem – westchnęła.
- Faktycznie! – pacnęłam się w twarz.
Ciągle zapominałam, że łączy je rodzinna więź. Dziewczyny w ogólnie nie były do
siebie podobne. April jest wysoka, szczupła z długimi blond włosami. Czoło
przykryte pod grzywką. Pociągła ładna twarz, lekko opalona z brązowymi oczami. Zawsze ubierała się
inaczej niż inni, ale z elementami szkolnego mundurka. Natomiast Sue to niska i przy kości
osoba. Twarz owalna, oczy zielone, na nosie błyszczała mała srebrna
kuleczka. Włosy krótkie, pokręcone w
ciemnej barwie…
- Ej, a ty zamierzasz nas odwiedzić –
rozmyślanie przerwało mi wesołe zdanie koleżanki.
- A mam? – zapytałam z zaciekawieniem.
- No wiesz, miło by było – uśmiechnęła
się.
- Zobaczę – odwzajemniłam uśmiech.
Przekroczyłyśmy drzwi szkoły i udałyśmy się do szafek. Pierwszymi dwiema
lekcjami była matematyka na pierwszym piętrze. Od razu po dzwonku weszłam do
klasy zajmując miejsce obok bliźniaczek, które posłały mi oczko. Czekając na
nauczyciela, wyjęłam cicho telefon z kieszeni i nasmarowałam esemesa do
Rose i Alice. Obie odpisały w tri miga,
zaciekawione jutrzejszą imprezą. Wymieniłam z nimi jeszcze dwie wiadomości,
poczym nauczyciel wparował do klasy. Na nosie miał śmieszne małe okularki,
które zsuwały się na sam czubek. Czerwony kubraczek w serek spoczywał na jasnej
koszuli w kratkę, którą miał wetkniętą do spodni. Przy samej szyi zamontowana
była kolorowa wielka mucha. Jego czerwoną twarz okalała burza siwych
postrzępionych włosów. Wyglądał jak stereotyp nauczyciela. Godziny minęły dość
szybko, na rozwiązywaniu równań i nierówności. Po dzwonku wyszłam pośpiesznie z
klasy i za drzwiami wpadłam na Sue. Przy okazji zapytałam ją, jaki strój
obowiązuje na imprezie. Pogadałyśmy chwilę i obie rozeszłyśmy się w swoje
strony. W drodze do szafki napotkałam April. Wymieniłam książki i razem
udałyśmy się do sali biologicznej. Przerwa dość krótka, wystarczała tylko na
dojście do poszczególnych klas. Docierając do swojej, dzwonek zadudnił i na
korytarzu wydobył się szmer. Wchodząc do sali zauważyłam jak młoda, wysoka,
zgrabna nauczycielka rozkłada na środku klasy szkielet człowieka uśmiechając
się przyjaźnie do uczniów. Brązowa spódniczka do kolanka idealnie komponowała
się z karmelową jedwabną koszulą. Na stopach wciśnięte beżowe szpilki wydłużały
optycznie jej nogi. Twarz okalały brązowe spirale podkreślające czekoladowe
oczy. Razem z April zajęłam miejsce, nie spuszczając z oka nauczycielki. Z
uśmiechem podeszła do wieszaka i skryła swój strój pod kitelem lekarskim.
Odwróciła się do klasy i przedstawiła dzisiejsze zadanie związane z
rozpoznawaniem kości. Omówiła temat i rozpisała poszczególne punkty na tablicy,
które miały znaleźć się w naszych zeszytach. Po ich spisaniu, wskaźnikiem
przedstawiła nam podział kości według położenia, długim kijkiem zaznaczyła od
czaszki po kręgosłup szkielet osiowy. Pokazując obojczyk, a kończąc na kościach
palców u ręki przedstawiła szkielet kończyny górnej. Drewniany patyczek dotknął
kości miednicznej i kości
palców u nóg zaznaczając szkielet kończyny dolnej. Kończąc prezentację podeszła
do biurka i spojrzała w dziennik. Nakazała podchodzić wskazanej osobie i
pokazać poszczególną kość wypowiedzianą przez nią. Wyczytywała numery
kolejno z
dziennika. Mój był ostatni ze względu przeniesienia się w trakcie roku szkolnego. Dostałam obojczyk
i bez trudu przedstawiłam jego położenie. Po wskazaniu przez nas kości, pani
profesor w milszym znaczeniu zaproponowała nam ażeby opisać poszczególną kość.
Każdemu rozdała fragment szkieletu i kazała dobrać się w pary. Na naszej ławce,
pojawiła się średniej wielkości kremowa czaszka. Razem z April podzieliłyśmy ją
na mózgo i trzewioczaszkę. Opisałyśmy ich funkcję opierając się na podręczniku.
Na zmianę przewracałyśmy i bawiłyśmy się obiektem. Raz przyłożyłam czaszkę do
swojej i poruszałam szczęką wypowiadając śmieszne słowa. Zaśmiałyśmy się głośno
i pod ostrzałem pochmurnego spojrzenia profesorki wróciłyśmy do zadań. Wzorując
się na planie przedstawionym na tablicy, został nam ostatni punkt, jakim było
opisanie „z jakiego tworzywa składają się kości?”. W mojej głowie odbiło się
echo świadczące o pustce, która w niej panowała. Próbowałam wysilić moje szare
komórki jednak starania przerwał długi, głośny dzwonek ogłaszający przerwę śniadaniową.
Klasa zebrała się pośpiesznie z minami wybawienia. Również i ja wetknęłam
wszystko do plecaka i udałam się z April na stołówkę. Po drodze spotkałyśmy
bliźniaczki i Francuzeczkę Susan. Podchodząc do lady złapałam wodę niegazowaną
i pełną miskę sałatki greckiej. April szukając wolnego stolika, wyłapała Camil
trzymającą dla nas miejsca. Gęsiego ominęłyśmy zgrabnie stoliki i usiadłyśmy przy swoim. Dziewczyny
pochłaniając drugie śniadanie rozmawiały o sobotniej imprezie u
siostry April. Każda przedstawiła swój zestaw ubrań. Słuchając ich,
uświadomiłam sobie, że nie mam nawet na niego koncepcji. Dłubałam bez namysłu w
sałatce, bądź co bądź czasem skubiąc kawałek z widelca. W mojej kieszeni
zawibrowała energicznie komórka i pobudziła mój uśpiony mózg. Wyjęłam smartfona
ze spodni i odczytałam wiadomość reklamującą kolejną pustą grę. Po chwili bez
jakichkolwiek przemyśleń wstałam od stołu, kierując się w stronę kosza.
~~
- Patrzcie jak ładnie dziewczynka się
ubrała – z zamyśleń wyrwał mnie przyjemny męski głos. Stanęłam i odwróciłam się
w jego kierunku.
- Czy to było do mnie? – zapytałam
zdziwiona do siedzącego na krzesełku
chłopca.
- Oj, usłyszała – powiedział znajomym i
uśmiechnął się do mnie.
Dialog przeprowadzony przed chwilą wydał
mi się dziwny, nie wiedziałam jak miałam interpretować jego słowa. Podeszłam do
kosza i wrzuciłam do niego papierki, a tackę odstawiłam na wierzch. Poczułam
lekkie dźgnięcie palcem w prawą nerkę, odwróciłam się i ujrzałam April w szerokim uśmiechu.
- Widziałam – powiedziała po chwili.
- Fajnie, a co widziałaś? – zapytałam
zdezorientowana.
- Jak rozmawiasz z Matem – uśmiechnęła
się jeszcze szerzej.
- Przepraszam z kim? – dodałam ledwo
kojarząc fakty.
- No z tym chłopakiem przed chwilą –
wypowiedziała szczerząc zęby.
- Aaa – nieco rozświetliła mój umysł –
nazwałabym to raczej szybką wymianą słów niż rozmową – powiedziałam obojętnie.
- Oj, nieważne – machnęła energicznie
ręką – ale liczy się sam fakt – dodała radośnie.
- No dobra, ale nie rozumiem powodu twojej
radości – dodałam z lekko skwaszoną
miną.
- Mam Ci przeliterować? – powiedziała
zabawnie – Mat to kapitan drużyny siatkarskiej, chodzi do klasy mojej siostry i
jest naprawdę fajny – w jej oczach widziałam iskierki.
- I co w związku z tym? – zapytałam
nadal nie wiedząc, o co jej chodzi.
- Oj tam, tłumaczyć jak głupiemu –
powiedziała znudzona- dobra,
w każdym bądź razie będzie jutro na imprezie u Sue – dodała – a tak w ogóle to o czym gadaliście? – przybrała zaciekawiony głos.
w każdym bądź razie będzie jutro na imprezie u Sue – dodała – a tak w ogóle to o czym gadaliście? – przybrała zaciekawiony głos.
- Eee… o niczym konkretnym –
powiedziałam z zakłopotaniem – To znaczy głupio wyszło, coś powiedział kolegom
o mnie, a ja to usłyszałam – dodałam obojętnie.
- Ej, co takiego im powiedział? –
zapytała wesoło.
- A tam, że ładnie się ubrałam czy coś –
powiedziałam speszona – i nie wiem czy
tak naprawdę to było o mnie – dodałam.
- Interesujące, szczególnie, dlatego że
obowiązuje nas szkolny mundurek –stwierdziła – wpadłaś mu w oko – zaśmiała się.
- Gadasz głupoty – komicznie dotknęłam
jej czoła i udałam, że poparzyłam się od gorąca.
- Ej! – szturchnęła mnie łokciem w bok-
patrzy się na Ciebie – powiedziała słodkim głosikiem.
- Przestań – spojrzałam mimowolnie w
jego stronę i od razu uciekłam wzrokiem pod nogi, aby schować uśmiech. Obie
wyszłyśmy ze stołówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz