~~
Samolot do Nowego Orleanu miał startować
za kilka godzin, a walizka,
która od samego rana leżała na łóżku ciągle była pusta. Wskazówki na zegarku
przesuwały się w szybkim tempie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Pokój
zasypany był milionem ubrań w różnorodnych kolorach. Stałam przed szafą z
wielkim lusterkiem i
spojrzałam w odbicie. Przedstawiało ono drobną, niewysoką rudowłosą dziewczynę.
Z grymasem, narysowanym na twarzy. Zaczęłam przebierać w stercie ciuchów. Co
jakiś czas przymierzałam bluzkę lub spodnie do swojego ciała i przeglądałam się
w lustrze. Pokręciłam głową, robiąc przeróżne miny
i odrzuciłam niechciane rzeczy w głąb pokoju. Niektóre z nich odkładałam na kupkę, która nabierała kolorowych barw. Zmieliłam ją jeszcze trochę i zaczęłam się za dokładniejsze analizowanie tego, co wybrałam. Wreszcie pierwsze rzeczy spadły na dół walizki, a po nich kolejne i kolejne, aż w końcu zapełniły całą jej zawartość. Pozbierałam rozrzucone rzeczy i spakowałam do wielkiego plastikowego worka na śmieci. Zawiązałam na niedbały supeł i pozostawiłam na jasnych panelach pokoju. Przysiadłam na skrawku ukochanego łóżka i rozejrzałam się przypominając sobie najwspanialsze chwilę z mojego życia w tym mieście. Pierwsze dni w Londynie, nowe znajomości i jak bardzo nie chciałam tu przyjeżdżać. A wszystko zaczęło się od tego, kiedy mój ojciec wyjechał za pracą, miałam wtedy tylko 4 lata. Przyjeżdżał na święta do domu, ale po dwunastu latach stwierdził, że wolałaby abyśmy przyjechały do niego. I niedługo potem dostałam bilet lotniczy do Londynu. Razem z mamą nie chciałyśmy wyjeżdżać, jednak parę dni później po otrzymaniu biletu siedziałam już w luksusowym samolocie i czekałam na nową przyszłość. Tego dnia padał deszcz, a krople pijacko obijały się o szybę pokładu. Siedziałam oparta o fotel i patrzyłam przez niewielkie okienko. Pogoda odzwierciedlała mój nastrój. Przyrzekłam sobie wtedy jak zostawiałam swoje przyszywane siostry, że nie zapomnę o nich. Czułam się fatalnie, do oczu napływały mi łzy i trzęsłam się w środku. Silniki zafurkotały głośno i samolot ruszył z lotniska, odjechał wystarczająco daleko, aby mógł oderwać się od podłoża. Wszystkie wspomnienia przewinęły się przed moimi oczami, pierwsza łza spłynęła po moim policzku, kiedy uświadomiłam sobie, że po raz ostatni jestem w swoim ukochanym mieście. Samolot wzbił się w powietrze, a przeszłość została z tyłu. Przymknęłam powieki abym nie myślała o tym, co będzie, kiedy wyląduje w Londynie.
i odrzuciłam niechciane rzeczy w głąb pokoju. Niektóre z nich odkładałam na kupkę, która nabierała kolorowych barw. Zmieliłam ją jeszcze trochę i zaczęłam się za dokładniejsze analizowanie tego, co wybrałam. Wreszcie pierwsze rzeczy spadły na dół walizki, a po nich kolejne i kolejne, aż w końcu zapełniły całą jej zawartość. Pozbierałam rozrzucone rzeczy i spakowałam do wielkiego plastikowego worka na śmieci. Zawiązałam na niedbały supeł i pozostawiłam na jasnych panelach pokoju. Przysiadłam na skrawku ukochanego łóżka i rozejrzałam się przypominając sobie najwspanialsze chwilę z mojego życia w tym mieście. Pierwsze dni w Londynie, nowe znajomości i jak bardzo nie chciałam tu przyjeżdżać. A wszystko zaczęło się od tego, kiedy mój ojciec wyjechał za pracą, miałam wtedy tylko 4 lata. Przyjeżdżał na święta do domu, ale po dwunastu latach stwierdził, że wolałaby abyśmy przyjechały do niego. I niedługo potem dostałam bilet lotniczy do Londynu. Razem z mamą nie chciałyśmy wyjeżdżać, jednak parę dni później po otrzymaniu biletu siedziałam już w luksusowym samolocie i czekałam na nową przyszłość. Tego dnia padał deszcz, a krople pijacko obijały się o szybę pokładu. Siedziałam oparta o fotel i patrzyłam przez niewielkie okienko. Pogoda odzwierciedlała mój nastrój. Przyrzekłam sobie wtedy jak zostawiałam swoje przyszywane siostry, że nie zapomnę o nich. Czułam się fatalnie, do oczu napływały mi łzy i trzęsłam się w środku. Silniki zafurkotały głośno i samolot ruszył z lotniska, odjechał wystarczająco daleko, aby mógł oderwać się od podłoża. Wszystkie wspomnienia przewinęły się przed moimi oczami, pierwsza łza spłynęła po moim policzku, kiedy uświadomiłam sobie, że po raz ostatni jestem w swoim ukochanym mieście. Samolot wzbił się w powietrze, a przeszłość została z tyłu. Przymknęłam powieki abym nie myślała o tym, co będzie, kiedy wyląduje w Londynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz